U mnie nadal ciepło i rodzinnie :) Dziś przedstawiam Wam wspaniały team, Adrianka, Madzię i Łukaszka z Rodzicami. Nie dajcie się tylko zwieść niewinnemu spojrzeniu Madzi, broiła najbardziej z całej trójki! :))) Serdecznie dziękuję za cudowną współpracę i – mam nadzieję – do zobaczenia za jakiś czas :) Zapraszam…. ja uwielbiam ten pustynny klimat…
💛
Madzia i Piotruś pojawiają się u mnie na sesji rok w rok i przyznać muszę, że powoli wyczerpują nam się pomysły dotyczące lokalizacji ;) Poprzednio spotkaliśmy się w samym sercu Krakowa, a tłem do ostatniej sesji stała się nasza słynna polska pustynia. Bardzo lubię jej klimat, szczególnie późnym latem kiedy słońce delikatnie kładzie się bliżej linii horyzontu i ładnie ją całą oświetla. Poza tym to świetne miejsce dla dzieci, które potrzebują ruchu i przestrzeni, podczas żadnego z wcześniejszych spotkań nie widziałam obojga tak szczęśliwych i umorusanych! ;) Cudowne miejsce – w żadnym innym nie udało mi się nakłonić do wspólnych zdjęć Mamy i Babci naszych bohaterów! :) Monia, Pani Małgosiu – serdecznie Wam dziękuję za kolejną porcję wspomnień, za śmiech i dobrą zabawę! Do zobaczenia niebawem! :) Zapraszam…
🧡
Wieczór panieński….? Nie dla każdej przyszłej panny młodej jest on tak istotny… I dobrze! :) Ponieważ właśnie dlatego Monika wpadła na pomysł, aby w ramach/zamiast wieczoru panieńskiego, zorganizować dla Olgi kobiecą sesję w plenerze. Ze względu na nietuzinkową urodę Modelki zdecydowałyśmy, że zdjęcia będą w stylu boho, a idealny dla nich klimat stworzy Pustynia Błędowska. Naprędce zorganizowałyśmy kilka niezbędnych dodatków, Oldze nakazałyśmy przeczesać włosy, wykonać lekki makijaż i niczego nieświadomą zapakowałyśmy do samochodu ;) Do końca podróży nie wiedziała dokąd i w jakim celu jedzie, tym większa towarzyszyła nam ekscytacja! :)
Przybyłyśmy idealnie na cudowny zachód słońca, które w chwili rozpoczęcia zdjęć schowało się za ogromną granatową chmurę ;))) Był to jednak dopiero początek niespodzianek, które czekały tam na nas owego wieczoru… Mimo, że światło nie było tym wymarzonym, sama sesja przebiegła sprawnie, w radosnej atmosferze, a z każdym ujęciem dało się zauważyć, że Olga coraz lepiej i pewniej czuje się przed moim obiektywem :) Naprawdę świetnie się bawiłyśmy!! :) Aż nagle…
Aż nagle to światło, które może nie było wymarzonym, ale było – zgasło nam całkowicie. Kilkunastu minut zabrakło, aby bez emocji dotrzeć do samochodu (emocje chwilami sięgały zenitu, wiecie – miejscowe zwierzątka właśnie wyruszyły na nocne polowania!:))). Pustynia Błędowska okazała się „błędną”, błądziłyśmy tak po okolicy, trzy blondwłose niewiasty, po które przybyć musieli funkcjonariusze z olkuskiej komendy, aby bezpiecznie odstawić w miejsce zaparkowanego auta. Jesteśmy pewne, że zasłynęłyśmy w tej części Polski! :)))
Gdyby ktoś się zastanawiał – tak jak ja i Monika – czy sesja fotograficzna nie będzie zbyt nudną atrakcją, mającą zastąpić pełen wrażeń wieczór panieński, to nie, nie miejcie wątpliwości!! :))) Naszą przygodę opisałam baaaaardzo oszczędnie, szanując uczucia tych, którzy są o słabszych nerwach :)))
Tak poważniej i na sam koniec, to chciałam napisać, że było warto, dla tych wszystkich niezapomnianych wrażeń! Bardzo dziękuję Oldze, że nam zaufała i na miejscu zdała się na nasze propozycje, co do stylizacji :) Monice dziękuję za pomysł, pomoc przy sesji i dodam, że taka świadkowa to skarb :) A do Was tu wszystkich zgromadzonych: spokojni bądźcie, nikomu nic się nie stało, wróciłyśmy bezpiecznie do domu mając ubaw z samych siebie, podczas, gdy inni mieli ubaw z nas ;) Dobrze radzę: nie ufajcie ślepo nawigacji, na Pustyni Błędowskiej wyprowadzi Was w pole, a kiedy trafi się noc bez blasku księżyca, pozostaje nr 112! :)
Teraz już zapraszam, przed Wami Olga – piękność o szamańskiej urodzie…
Przed dwoma laty napawałam się jesiennymi kadrami z udziałem rocznego Tymka…koniecznie przypomnijcie sobie, o której sesji wspominam -> klik. Dziś zobaczycie jak Tymek zmienił się w ciągu dwóch lat, jak cudowna relacja łączy Go z kuzynem Oliwierem, będzie też – najpiękniejsza w moim odczuciu – chwila z Tatą, jaką udało mi się kiedykolwiek uchwycić, a już kadry z piękną Mamą powodują, że…brak mi słów…Tak Monia, dziękuję za ten sierpniowy wyjazd, za poddany mi pomysł z miejscówką – wiesz, że mnie długo namawiać nie trzeba;) Za wspólne chwile pełne wzruszeń, Wasze zaufanie i dobry humor:) Ciepłe pozdrowienia dla Was wszystkich oraz Rodziców Oliwiera:)
©2010-2024 Beata Wywiał (Wojtczak). Kopiowanie zdjęć bez zgody autorki zabronione. Photoblog Design: WebLove.PL