sesja rodzinna z psem





01.2022

27

Za moment minie rok od 29go finału WOŚP, podczas którego wylicytowane zostały 2 sesje rodzinne z udziałem psiaków :) Efektem jednej z nich, pragnę się dziś podzielić – przed Wami Julcia z Rodzicami i ukochaną Fionką :) Fionkę poznałam 9 lat temu, kiedy na świat przyszła Julcia, a ja doznałam przyjemności wykonania sesji noworodkowej :) I tak od tamtej pory spotykamy się rok w rok!! :) Julcia rośnie – i tu dla przypomnienia podaję link do ostatniej sesji w aurze jesiennej – a Fiona to już urocza psia babuleńka, nie opuszczająca swej przyjaciółki na krok :) Duet z nich cudowny!! Wspaniale, że udało nam się zorganizować i późnym latem odwiedzić Pustynię Błędowską, by uwiecznić wspólne, radosne i pełne czułości chwile. Znacie mnie i wiecie, że od lat psy towarzyszą mi w życiu, dlatego wiem co mówię – taką sesję warto sobie podarować… :) Już za parę chwil na moim facebook`owym profilu, rozpocznie się licytacja z okazji 30go finału WOŚP – gorąco Was tam zapraszam, przyłączcie się do wspólnej zabawy, z której DOBRO popłynie w świat!

Zobacz całą galerię »

4 komentarze





04.2020

27

Minęło 8 miesięcy, odkąd Jej nie ma. Pozornie. W moim sercu pozostanie na zawsze, wyryła w nim na wskroś swoją Obecność. Była spełnieniem marzenia o psie, o psie ukochanej rasy golden retriever. Rozkochała mnie w sobie na amen: delikatna, wrażliwa, piękna, dostojna…. i nie wiem jak to możliwe, ale jednocześnie urwiso – łobuzowata. Uwielbiał Ją każdy, kto Ją poznał. Po dziś dzień biegają szczęśliwie dwie urocze sunie, obie należące do moich bliskich znajomych, obie o tym samym imieniu – właśnie dlatego. Niezwykle empatyczna, przy niej mój świat zwalniał, łagodniało wszystko, była lekiem i ogromnym wsparciem. Dzięki Niej poznałam mnóstwo serdecznych i wartościowych ludzi, dała mi ogrom pięknych wspomnień. Była moją psią miłością, stała się pasją, z której zrodziła się City of Goldenangels. Jej owoce po dziś dzień uszczęśliwiają innych. Mogłabym pisać o Niej wiele, ale to nie wyczerpałoby naszej historii, trwającej prawie 15 lat. Każdy, kto taką historię przeżył, zrozumie. Ktoś, kto nie doświadczył, nie będzie wiedział, o czym piszę. A piszę o ogromnej stracie, bólu, łzach i nie kończącej się tęsknocie… W całym tym smutku uświadamiam sobie jedno. Poczucie straty, to nie tylko ból. To też świadectwo, że było się częścią czegoś wspaniałego. To wyróżnienie, że jest się zdolnym do przeżywania, czucia i rozumienia takiej więzi. To wreszcie zaszczyt, że było się przyjacielem – opiekunem dla tak cudnej Istoty. Kiedy odeszła, ktoś wyszeptał: „to jest błogosławieństwo dla Ciebie i dla niej, że się spotkałyście i szłyście przez kawał życia razem”.

Ten post znalazł się tutaj dopiero dziś…. Dziwny czas, w którym się znaleźliśmy, sprzyja nadrabianiu zaległości. Zdjęcia doczekały się obróbki, a ja dojrzałam do momentu, aby je opublikować. Nie zwlekajcie z sesją, jeśli u swego boku macie czworonożnego Przyjaciela….. Te zdjęcia są dla mnie bezcenne. Wykonane spontanicznie 2 lata temu, w ukochanym sadzie, przez ukochanego D. (dziękuję…). Na koniec – choć może powinnam była od tego zacząć – EWA, DZIĘKUJĘ CI ZA NIĄ. DZIĘKUJĘ ZA EMI.

  

Zobacz całą galerię »

35 komentarzy

©2010-2024 Beata Wywiał (Wojtczak). Kopiowanie zdjęć bez zgody autorki zabronione. Photoblog Design: WebLove.PL