Kiedyś wspominałam już o tym, że z czasem chciałabym, aby na moim blogu zagościły wpisy dedykowane osóbkom bardzo bliskim memu sercu – moim Przyjaciółkom. W zeszłym roku pojawił się pierwszy post z planowanej serii, post dedykowany Anetce, dla przypomnienia możecie wrócić na chwilę tutaj -> klik. Dziś do mej prywatnej galerii dołącza Ania ze swoją córeczką Lenką. Sesję wykonałyśmy w ubiegłym sezonie lawendowo – zbożowym;) Nadciągała burza….ja fotografowałam, a w oczach moich Dziewczyn widać było lekki niepokój… Musiałyśmy nabrać tempa, aby w porę ewakuować się z plantacji;) Pamiątka jednak jest… Ania – znamy się od dziecka, towarzyszyłaś i towarzyszysz mi w każdym wydarzeniu (tym dobrym i tym trudnym) jeśli nie osobiście, to mentalnie:) Wierzę, że to się nigdy nie zmieni i że wiele jeszcze przed nami! DZIĘKUJĘ za to, że JESTEŚ… za wszystkie wspólne chwile, doświadczenia, ataki śmiechu i momenty smutku… I oby nadal nas mylono i myślano, że jesteśmy siostrami;) Ściskam Was bardzo bardzo mocno moje Ślicznoty:)
Powoli zbliżam się do końca z publikacjami sesji zbożowo-lawendowych…Dzisiejsza – jeszcze nie ostatnia – przedstawia kolejną cudną Rodzinę:) Na wspomnienie tej sesji uśmiecham się do siebie, było przemiło, radośnie, pogoda cudownie dopisała!:) Poznajcie Maję i Karolinkę z Rodzicami:) A ja – całej pięknej Czwóreczce – przesyłam bardzo ciepłe pozdrowienia!:) Ps: za urocze sukieneczki w kolorze lila dziękuję mojej Mamie (Turkusowe Szydełko).
Poznałyśmy się 2 lata temu na SESJI RODZINNEJ. Dagmara oprócz tego, że tak jak ja zajmuje się fotografią dziecięcą i rodzinną (Jej fanpage odwiedzić możecie TUTAJ), równie świetnie radzi sobie po drugiej stronie obiektywu:) Z ogromną przyjemnością wracam do tej sesji, wspominając cudownie ciepłe lato, kwitnącą lawendę i jej zapach, nasze wesołe spotkanie – nareszcie w komplecie! – oraz moc pozytywnych emocji, a obecnie wspólnych wspomnień:) Dagmarko, Marcusie…bardzo bardzo dziękuję za to wspólne popołudnie, pozdrawiam ciepło całą Waszą czwórkę!:) Na koniec dodam, że jestem bardzo dumna z galerii, jaka zdobi Waszą salonową ścianę:)
Dziś inaczej… bardzo inaczej, bo prywatnie, sentymentalnie i…. wzruszająco… Ten wpis jest dla mnie wyjątkowy więc będzie mi bardzo miło, jeśli zatrzymacie się tutaj chwilkę dłużej i pozostawicie króciutki komentarz, choćby w formie jednego słowa:) Dla mnie i dla Joli to bardzo ważne…
O takiej sesji marzyłam od dawna, jednak oryginalna nie będę i przyznam, że powiedzenie „szewc bez butów chodzi” w pełnym wymiarze dotyczy i mnie ;) Wyczekiwałam odpowiedniego momentu. Kiedy dwa lata temu wykonałam pierwsze sesje lawendowe wiedziałam już, że kiedy nadejdzie pora, to nasza siostrzana sesja będzie miała miejsce właśnie tutaj. No i nadeszła!! Przygotowania były bardzo szybkie, krótkie i spontaniczne. Wyjechaliśmy w czwórkę z Krakowa tak, aby zdążyć złapać w kadry światło zachodzącego słońca… Dookoła panowała cisza i spokój, w powietrzu unosił się zapach lawendy… i pośród tej cudownej aury MY, Ja i Jola, moja najukochańsza Siostra… Obok nas Ktoś Ważny, czuwający nad wszystkim…
Jola obchodzi właśnie swoje urodziny, dlatego zdecydowałam, że wpis pojawi się dziś. Ci, którzy znają naszą historię, najlepiej zrozumieją jaką wartość mają dla mnie te zdjęcia… Monia – dziękuję, że zechciałaś nam tego dnia towarzyszyć i uchwyciłaś to, co najważniejsze…
Ps: Mamuś, z tego miejsca jeszcze Cię obie nie pozdrawiałyśmy! Nie płacz! ;)
©2010-2024 Beata Wywiał (Wojtczak). Kopiowanie zdjęć bez zgody autorki zabronione. Photoblog Design: WebLove.PL